sobota, 5 października 2024

Gra #41: Indiana Jones and the Fate of Atlantis (1992)



Okładka amerykańskiej wersji CD (Źródło: MobyGames)


Produkcja: LucasFilm Games
Data premiery: Dyskietkowa: Amiga, DOS: 1992 / CD: DOS, FM-Towns: 1993
Grałem (platforma, wersja, emulator): DOS, CD, DOSBox
Licencja: Komercyjna. Do kupienia: GOGSteamAntstream
Poziom trudności: Ma trudniejsze momenty, ale ogólnie dość łatwa.
Czas gry: Ścieżki: Wits: 11h 04 min. / Team: 7h 35 min. / Fists: 3h 44min. / W sumie: 22h 23 min.
Recenzje w polskiej prasie:
-
Gambler: nr 10, wrzesień 1994 / nr 11, październik 1994, dział TeTe rozwiązanie. Brak oceny
- Top Secret: nr 14 styczeń-luty 1993 / nr 15 marzec-kwiecień 1993, rozwiązanie. Ocena: Dźwięk 3/5, Grafika 4/5, Kciuk 5/5


Ekran tytułowy

Ukończenie Fate of Atlantis oznaczało dla mnie zakończenie pewnego etapu w mojej przygodówkowej karierze. Oto przeszedłem wszystkie tego typu tytuły wyprodukowane przez LucasFilm Games / LucasArts. Nie wszystkie co prawda na 100% (np. Maniac Mansion) i nie zawsze w najlepszej wersji (czemu nie ma dostępnych edycji EGA Last Crusade, LOOM i pierwszego Monkey'a, no czemu :(), ale jest to dla mnie spore osiągnięcie, bo to zdecydowanie moi ulubieni twórcy gatunku.


Wersja CD wyszła już pod nową nazwą i logiem firmy

Tytułowi nie można odmówić urozmaiconej rozgrywki. Wciąż coś się dzieje: w jednej chwili rozwiązujemy zagadki, by zaraz lecieć balonem, przemierzać pustynię na grzbiecie wielbłąda czy sterować okrętem podwodnym, przy okazji zwiedzając połowę świata. Klimat filmów oddano wiernie. Dla wielu fanów to zwyczajnie jedyna, prawdziwa czwarta część historii najsłynniejszego archeologa. I chociaż mogę uznać, że Atlantyda to lepszy "skarb" niż jakaś kryształowa czaszka to z drugiej strony ta tajemnicza wyspa jest tak wyświechtana, że znalazł ją chyba każdy poszukiwacz skarbów łącznie z MacGyverem :D

W grze zobaczymy jak Indiana wykorzystał U-Boota by dotrzeć do celu. Nie to co w Poszukiwaczach zaginionej Arki.

Całkiem sporo zagadek ma tu alternatywne rozwiązania, a czasem wystarczy odpowiednio poprowadzić dialog – oba podejścia bardzo cenię. A w pewnym momencie wybierany jedną ze ścieżek: albo podróżujemy z towarzyszką (Team), albo Indiana jest sam i skupia się na zagadkach (Wits) lub w trzeciej, również solo, koncentruje się bardziej na „akcji” czyli laniu się z nazistami po pyskach (Fists) - jednak większości walk i tak da się uniknąć! 

Wzniesiemy się w powietrze...

I chociaż nie powiedziałbym, że mamy tu trzy gry w jednej, gdyż wiele lokacji i zagadek się powtarza, jest to chyba najlepszy patent w całej grze. Uprzedzam jednak, że dopiero przejście wszystkich daje pełny obraz fabuły i relacji między postaciami. Jednorazowy przebieg zostawia niedosyt! Polecam więc zrobić sobie sejwa przed podjęciem tej ważnej decyzji, co by nie trzeba przechodzić kilka razy wspólnego dla wszystkich ścieżek prologu.

Mimo tych zalet nie uważam Fate za wybitną przygodówkę, jak dla mnie jest nieco zbyt prosta i nie przepadam ze niektórymi rozwiązaniami (np. Monte Carlo w Wits i Fist to gadanie z przechodniami i wypytywanie o inną postać, aż na nią trafimy). Wiem, że wynika to z faktu bardziej realistycznego ukazania fabuły i logiki wydarzeń, ale np. Gabriel Knight robił to lepiej. Jednak w porównaniu z tymi absurdalnymi przedstawicielami gatunku, gdzie wydarzenia i zagadki potrafią mieć "księżycową logikę" jest to podejście świeże i mogące się podobać. Dopiero ostatni akt jest bardziej "klasyczny" i również wspólny dla wszystkich ścieżek. Zatem srebrna Eleain w pełni zasłużona.

... jak również wyprawimy w morską podróż.

Za to systemu walki nie ma jak bronić, bo choć jego założenia są całkiem sensowne (3 miejsca ataku i bloku: nisko, średnio i wysoko) to ich implementacja leży. Praktycznie nie da się określić gdzie wróg będzie atakował lub blokował przez co wszystko jest bardzo chaotycznie i najlepiej ciągle spamować różne ataki i liczyć na zwycięstwo. Na szczęście większość przeciwników nie sprawia wielkich problemów a i w wielu przypadkach można znaleźć inne rozwiązanie. Niestety jeśli chce się zdobyć maksimum punktów w ścieżce Fist należy pokonać wszystkich w walce, a trafimy na dwóch jegomościów, którzy są zwyczajnie przegięci i zwycięstwo należy okupić albo czitami albo bardzo długim treningiem i setkami prób. Nie polecam.

Chylę czoło przed każdym kto pokonał go w walce na pięści.

Fajnie, że twórcy wrócili tu na chwilę do mechanik znanych choćby z Maniac Mansion czy poprzednich przygód archeologa, bo ta mnogość alternatywnych rozwiązań i trzy ścieżki fajnie wpływają na regrywalność, o co często trudno w przypadku liniowych przygodówek. A, że Sierra również celowała w taki typ rozgrywki (Police Quest, Quest for Glory) był to również sposób na bycie konkurencyjnym.

Czy warto zagrać? Jasne! Dla fabuły, poczucia przygody, dobrego dubbingu, muzyki i możliwości wcielenia się w najsłynniejszego archeologa. A fakt, że mógłbym polecić lepszych przedstawicieli gatunku to już zupełnie inna sprawa ;)

***
Jeśli chodzi o ustawienia DOSBoxa to nie są jakieś skomplikowanie. Ustawcie dwa poniższe parametry i będzie git:
aspect = true
cycles = fixed 5000

Polecam również grać za pomocą DOSBox Staging, gdyż posiada on znacznie więcej opcji konfiguracyjnych niż "goła" edycja. A do tego ma świetne shadery, który dodadzą przeplot znany z monitorów CRT. Można się znów poczuć jak dzieciak grający na prawdziwym retro sprzęcie :)

Ps. Moje czasy gry nie są specjalnie reprezentatywne, bo grałem w taki sposób by wysłuchać wszystkich ścieżek dialogowych, co wymuszało powtarzanie niektórych fragmentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz