wtorek, 11 września 2018

Gra #14: Donald's Duck Playground (1984)

Okładka wydania na komputer Tandy (źródło: mocagh.org)

Produkcja: Sierra on-Line, Walt Disney Productions
Data premiery: Commodore 64: 1984; DOS, Amiga, Atari ST, Apple II: 1986
Grałem (platforma, wersja, emulator): DOS, DOSBox
Licencja: darmowa(?) do ściągnięcia z allowe.com
Poziom trudności: Bułka z masłem
Czas gry: 3:30h

Ekran tytułowy. Jak widać Zyzio(?)stracił głowę.

Ehhh ależ się dałem wrobić... Donald's Duck Playground to nie jest przygodówka! Zmylić musiało mnie to, że grę stworzył Al Lowe a inne tytuły powstałe we współpracy z Walt Disney Productions są już na pewno(?) bliższe gatunkowi, którym się tu zajmuję. No ale cóż, skoro tyle czasu ta gra wisi na mojej liście to czemu by się jej nie przyjrzeć? Będzie przynajmniej komplet Disnejowskich tytułów.

Miasteczko. Po lewej wszystkie dostępne sklepy.

To jeśli nie przygodówka to czymże jest ta gra? To kolejny edukacyjny tytuł w dorobku Sierry i Ala Lowe'a, tym razem uczący podstaw kapitalizmu w formie czterech mini-gierek zręcznościowych. Głównym bohaterem jest sam Kaczor Donald, który ciężką pracą postanawia zarobić na wyposażenie parku zabaw dla swoich siostrzeńców. Podczas owej zabawy wcielamy się w postać Hyzia (prawdopodobnie, czasem ich identyfikacja jest trudna - w każdym bądź razie tego w niebieskiej czapeczce).

Jeszcze zupełnie pusty plac zabaw. Hyzio(?) w rozpaczy.

Na samym początku wybieramy jeden z trzech poziomów trudności (początkujący, średnio zaawansowany i zaawansowany) i wkraczamy do miasta Duckberg, gdzie nasz nielot podejmie się kilku zawodów. Poziom trudności wypływa na trudność samych mini-gierek, ilość pieniędzy jakie dostaniemy za pracę oraz cen w sklepach. Tych ostatnich są w mieście trzy, a prowadzą je inne ze znanych z kreskówek postacie: Mickey, Minnie oraz Goofy.

DOSowy port gry oparty jest na znanym z King's Questa enginie AGI, także naszą postacią sterujemy za pomocą klawiatury i będzie się ona poruszała dopóki nie wciśniemy ponownie tego samo klawisza ruchu. Nie ma tu jednak pola wpisywania komend, gdy trzeba wykonać jakąś akcję naciskamy guzik "x". Co więcej w pewnych momentach będziemy operowali kursorem w kształcie strzałki! Gdyby to była przygodówka musiałbym zmienić moje zdanie o początkach interfejsu point&click.

Gdy znamy już podstawy czas zacząć harówkę. Cztery zawody jakie możemy wybrać to praca przy rozładunku warzyw i owoców, w sklepie z zabawkami, bagażowego na lotnisku i dyżurnego ruchu na kolei. Każda z tych gier ma inne zasady. Na początku wybieramy jak długo trwała będzie nasza szychta, może to być od dwóch do dziewięciu minut.

Podczas pracy na lotnisku stajemy przy taśmie i musimy zbierać przejeżdżające bagaże opisane trzyliterowymi skrótami nazw lotnisk, które następnie wrzucamy do jednego z czterech wózków. Oczywiście symbole na obu muszą się zgadzać. Za każdy dobrze dostarczony bagaż dostajemy pieniążki. Ja grając na najwyższym poziomie trudności zarabiałem 9 centów od sztuki. Dla porównania na najniższym płacą tylko 3 centy a 6 na średnim.
"Pracując" przez 9 minut wózki zdążyły zmienić się cztery razy. Lotnisko to w moim odczuciu najmniej wymagająca zręczności konkurencja.

Po załadowaniu odpowiedniej ilości bagaży ten samolot odlatuje!

Nieco trudniej, choć podobnie, będzie na targu. Tutaj naszym zadaniem jest łapanie rzucanych produktów: arbuza, małej dyni (lub dużego pomidora - sam nie jestem pewien) i cytryny. Po złapaniu każdy z nich musi trafić do odpowiedniej skrzynki. Największą trudnością jest tu same łapanie plonów. Każdy z nich rzucony może być na inną odległość. Najprościej złapać te które lecą daleko, mamy wtedy czas zareagować. Te które lecą krótko też da się wyczaić, dla mnie najtrudniej było zaliczyć te które leciały gdzieś w środek. Detekcja hit-boxów nie jest tu najczytelniejsza. Zarobić można za każdy dobrze posegregowany owoc/warzywo. 1 cent na łatwym, 2 na średnim i 3 na trudnym.

To chyba dałoby się rozwiązać efektywniej.

Gdy znudzi nam się praca fizyczna możemy zatrudnić się w sklepie z zabawkami. Tu naszym zadaniem będzie układanie różnorodnych zabawek na odpowiednie póki. Aby to robić będziemy musieli przekładać drabinę. Zawsze należy ustawić ją na lewo od konkretnej rzeczy, później pobrać konkretną zabawkę i wspiąć się do odpowiedniej półki. Należy również mieć na uwadze znajdujący się u dołu licznik czasu, odliczający czas do przejazdu pociągu. Gdy to się stanie, cały sklep zaczyna się trząść i zabawki spadają z półek. Aby temu zapobiec z prawej strony znajduje się specjalna dźwignia, która zabezpiecza  towary. Trzeba na to uważać, bo za każdą zniszczoną zabawkę potrącą nam z wypłaty.Stanie się tak również jeśli nie odłożymy zabawki na odpowiednią półkę. 
Tu zarobimy odpowiednio 5, 10 lub 15 centów. Im większy poziom trudności tym więcej zabawek na półkach więc trzeba lepiej się rozglądać; jak również czas "trzęsienia ziemi" nastąpi szybciej. To zdecydowanie najbardziej urozmaicona z prac do wyboru.


U góry sklep na łatwym poziomie trudności. Na dole na zaawansowanym + zabezpieczenie przed upadkiem zabawek.

Na koniec możemy pobawić się w kolejarza. Tak  przestawiamy zwrotnice, by pociąg przejechał przez konkretną stacją. Zwykle wystarczy przestawić jedną wajchę, by dotarł on do celu, ale czasem zdarza się, że trzeba pchnąć ich więcej. Początkowo jest to najtrudniejsza z gier, gdyż trudno rozeznać się w tym, jaką trasą należy poprowadzić skład. To, że wszystkie nazwy stacji zaczynają się od "Duck", nie ułatwia sprawy. Ale po kilku minutach łapiemy o co chodzi i zarabiamy najlepsze pieniądze bo "aż" 10, 20 lub 30 centów.

Nie wiem czy to nie jest zbyt odpowiedzialna praca jak dla Donalda.

Gdy minie czas zmiany dostajemy wypłatę. Każdy poszczególny pieniążek czy banknot dostajemy osobno na kupkę. Tak zaopatrzeni idziemy do sklepów. W każdym z nich możemy kupić jeden z sześciu towarów. Ich koszt różni się w zależności od poziomu trudności i tak np. trampolina kosztuje 0.10, 0.35 lub nawet 1.89 dolara. Na poziome zaawansowanym należy zarobić 28 dolarów aby móc kupić wszystkie dostępne elementy placu zabaw. Mnie udało się tego dokonać pracując w każdej z branż po dziewięć minut plus czterominutowy powrót do sklepu z zabawkami. Ale żeby kupić dany towar musimy wpierw za niego zapłacić. Podchodzimy do kasy i mamy zbliżenie na nasze fundusze odpowiednio 1, 5, 10 i 25 centówki oraz banknoty dolarowe. Teraz do gry wchodzi ten kursor. Po kolei wybieramy pieniążki i przesuwamy je na ladę aż uzbieramy odpowiednią kwotę. Jeśli zapłacimy za dużo, musimy sami sobie wydać resztę z kasy. Spokojnie gra nie pozwoli nam wybrać sobie więcej ;)

To wygląda jakby on opuszczał więzienie, a nie przyszedł po wypłatę...

I to tyle co możemy zrobić w mieście. Teraz pozostaje nam jedynie udać na się plac zabaw i przetestować zakupione sprzęty. Możemy to zrobić na pięciu ekranach (z czego jeden to szczyt rakiety ze zjeżdżalnią, z której możemy skorzystać dopiero gdy kupimy drabinę i trap), każda z zabawek ma swoją animację, niektóre z nich możemy przenosić w inne miejsce.

Popatrz w lewo, popatrz w prawo...

I to wszystko co oferuje Donald's Duck Playground. Nie jest to nic wielkiego, ale myślę, że jak na swoje czasy oferowała całkiem urozmaicony gameplay, a swoich walorów edukacyjnych nie wpychano tu do gardła. Zdecydowanie wolę to niż poprzednie "edukatory" studia. Ja osobiście przy układaniu zabawek i kierowaniu ruchem na kolei bawiłem się całkiem nieźle, bycie bagażowym było jednak mniej angażujące, a łapanie arbuzów to najsłabsza gierka. Wiecie jak ktoś się wychował na "ruskich jajkach" to potrafi docenić prosty koncept. 
Gorzej niestety wypada reszta programu. Sama animacja wypłaty nieźle się dłuży, gdy tak czekamy aż wpadną nam do portfela wszystkie monety i banknoty. W sklepie nie jest lepiej, gdy pojedynczo przenosimy mamonę. Droga z portfela do lady jest zdecydowanie za długa. No i plac zabaw, szkoda, że tam możemy tylko pooglądać proste animacje, fajnie by było gdyby to też były jakieś małe gry. 
Wkurza również sterownie. Wspominałem już, że aby się zatrzymać należy wcisnąć jeszcze raz ten sam klawisz ruchu. Może te 34 lata temu to nie był problem, ale dziś jest bardzo nieintuicyjne i przez to często zdarzało mi się ominąć drabinę czy nie złapać dyni (pomidora?). Sam Al Lowe twierdził, że przerabiane tej gry na engine AGI to nie był mądry pomysł i ja się z nim zgadzam, nie do takich gier został stworzony. Myślę, że granie w to na dżojstiku byłoby najlepszym rozwiązaniem.
Zdecydowanie największą wadą jest jednak brak sejwu, więc jeśli chcemy kupić wszystkie atrakcje musimy to zrobić za jednym posiedzeniem. Nie jest to jednak wielki problem, szczególnie na najniższym poziomie trudności.





Plac zabaw rozbudowany na maksa. O ostatnim screenie na dole nie widziałem, że istnieje.

Z drugiej strony mamy do czynienie z najładniejszym jak do tej pory tytułem, nawet drzewa wyglądają całkiem spoko ;) Wszystkie postacie są rozpoznawalne i przypominają oryginały. Należy jednak pamiętać, że mówię to o wersji z 1986 roku, oryginał na C64 już taki piękny nie jest.
No i sam fakt, że nie sterujemy tu jakimś anonimowym protagonistą, a dobrze wszystkim znaną postacią nie jest czymś oczywistym. Chociaż jeśli ja dobrze pamiętam kreskówki to Donald nie był specjalnie pracowity ani wzorem rodzica. To raczej wrzeszczący choleryk, który prędzej pogoniłby swoich siostrzeńców niż dla nich harował :) No i trochę smutno patrzeć, że nawet te słynne postaci muszą tyrać w sklepach czy na targu. 
Co do muzyki to jest melodyjna i wpada w uchu tyle, że to technika wciąż jest prymitywna i niestety dźwięki mocno świdrują słuch.

Przyłapani na próbie kradzieży.

Sam walor edukacyjny też jest lepszy niż choćby w Trolls tale, ma uczyć podstaw gospodarki, tego skąd biorą się pieniądze i jak wygląda wymiana dóbr. Uczy także liczenia i rozpoznawania poszczególnych nominałów (pewnie dlatego tak długie są te animacje - masz zapamiętać bachorze!). Dowiemy się również tego, że przy przechodzeniu przez tory należy spojrzeć w prawo i w lewo. I tego, że nie każda praca jest tak samo opłacalne, że to niby te same czynności przy pracy na taśmie ale lepiej zatrudnić się na lotnisku niż w przy segregowaniu żywności.
Za to w pozostałych aspektach nie jest już tak realistyczna, bo wynika z niej, że o pracę wcale nie jest trudno, a jak będziemy kaszanić i robić błędy nie spotka nas kara większa niż utrata części dniówki. I niektóre z tych atrakcji placu zabaw nie wyglądają na specjalnie bezpieczne :D

Twórcy zachęcają również, aby wymyślać gry inspirowane tytułem w prawdziwym życiu! Wariaci!

Na koniec kilka spraw technicznych. Mój wynik czasowy jest nieco zawyżony ponieważ żadna wersja gry, którą testowałem nie była w 100% sprawna. Ta ze strony Ala Lowe'a wykrzacza się, gdy naciśnie się "enter", który powinien zapauzować grę (można to zrobić "pause break'iem). Kilka razy zdarzyło mi się nacisnąć go przez przypadek i stracić postęp rozgrywki. 
Później spróbowałem wersji z myabandonware.com, ta znowu miała błąd podczas pracy na lotnisku i znów jakieś 15 min do kosza. Wróciłem więc do pierwotnej wersji i unikałem entera jak niedzielnej mszy. A jeszcze na koniec okazało się, że ominąłem jeden ekran z placu zabaw i dziwiłem się czemu niektóre przedmioty się nie pojawiają. Ogólnie można iść w praw i w lewo od platformy, ale jak się okazało można też iść w górę. Ponieważ chciałem zobaczyć wszystkie animacje znów musiałem odpalić grę i zarobić trochę kasy.
Co do ustawień DOSBoxa to polecam używać maszyny Tandy co polepszy jakość dźwięku i jakieś niskie wartości cykli:

machine=tandy
cycles=450


To tyle jeśli chodzi o Donald's Duck Playground. W następnych odcinkach zajmiemy się kolejnymi produkcjami kolaboracji Sierry i Disneya!